Stanisław Barańczak o obcości na obczyźnie
Garden party
„Pomarańcza, jak widzę, z Malty – wyśmienita!”
Norwid
„Przepraszam, nie dosłyszałam nazwiska?…Banaczek?…
Czy to czeskie nazwisko? A, polskie! To znaczy,
pan z Polski? jakże miło. Państwo przyjechali
całą rodziną? dawno?”, „No, nie, wybacz Sally,
zamęczasz pytaniami, a trzeba, po pierwsze,
zaprowadzić do stołu – proszę, tu krakersy,
potato chips, sałatka – pan sobie naleje
sam, prawda? Witaj Henry – „, „I co też się dzieje
ostatnio w Polsce? Co porabia Wa…, no, ten z wąsami,
zna go pan osobiście? nie? Widzę czasami
w dzienniku demonstracje – choć czy można wierzyć
tej naszej telewizji, koszmar, prawda? jeży
się włos od tych wszystkich reklam – cenzury –
Europejczycy słusznie twierdzą, że kultury
nam brakuje -„, „Cześć, jestem Sam, mówi mi Billy,
że pan z Polski – znam Polskę, widziałem dwa filmy
z Papieżem – ten wasz Papież nic nie wie o świecie,
straszny konserwatysta -„, „A jak Pańskie dzieci?
Mówią już po angielsku? Czy chodzą do dobrej
szkoły?”, „Te szkoły publiczne to problem
numer jeden, niestety -„, „Nie zgadzam się, Sammy,
Szkoły są lepsze, jeśli rodzice, my sami,
dbamy o to -„, „Tak, ale budżet federalny -„,
„Hej, wy tam, skończcie wreszcie, co to za fatalny
obyczaj – dyskutować przy winie, zakąsce
na poważne tematy -„, „Więc? co słychać w Polsce?”
Stanisław Barańczak, emigrant w USA, 1986
gospodarz strony Andrzej Dobrowolski