Polskość jest dobra.

sie 1, 2025

1.

 

 Każdy kto chce odnieść się do jakiejś sprawy ma dwie sensowne drogi do wyboru.

 

 Być obiektywnym albo być jawnie subiektywnym.

 

 Droga obiektywna jest trudna i żmudna, ocena sprawy jest obszerna bo naświetla się ją z różnych punktów widzenia. Książki historyków bezstronnie relacjonujących sprawę są grube, wydane w niskich nakładach, i czytane przez garstkę pasjonatów sprawy. Takie zrelacjonowanie spraw jest niezmiernie rzadkie a wcale nie musi sięgać istoty rzeczy.

 

 Droga jawnego subiektywizmu polega na uczciwym przedstawieniu się autora jako stronnika jednej ze stron sprawy, tak aby czytelnik podczas lektury cały czas brał pod uwagę subiektywizm autora.

 

 Massmedia rządowe otworzyły się ostatnio dla wielu krytyków polskości, przedstawianej jako przekłamana wartość, za którą nie kryją się rzeczywiste dobra. Krytycy polskości nie przedstawiają samych siebie i nie ujawniają swej tożsamości i swych subiektywnych uwarunkowań.

 

 Miłośnik polskości mógłby na przykład przedstawić się jako katolik, amator kultury klasycznej, właściciel domu i ziemi w stronach od wieluset lat rodzinnych, wnuk wolnych gospodarzy i rzemieślników albo szlachty, z tradycjami żołnierskimi w rodzinie.

 

 Jeśli krytyk polskości nie cierpi Kościoła nie tylko jako wojujący ateista ale jako krytyk Aten i Rzymu, jest dziedzicem komunistycznego internacjonalizmu i nosi w sercu żal do Polski za łupnia jakiego komuna dostała od nas w 1920 roku, jeśli nie jest serdecznie związany z ziemią na której mieszka, to niech o tym wszystkim powie, żeby móc ocenić czynnik jego subiektywizmu.

 

 Tak też oczywiście powinien zrobić Niemiec bezrefleksyjnie sympatyzujący z pieśnią „Deutschland, Deutschland uber alles!” jakby w wiekach XVIII, XIX, i XX nic złego nam nie zrobili.

 

 Ostrzegam przed tymi którzy sądzą, że ich własne myślenie jest obiektywne. System w jakim się myśli rzutuje na to jak się myśli. Cybernetycznie rzecz biorąc – człowiek rozumiejący świat przez pryzmat systemu cywilizacji bizantyjskiej (Niemiec) , albo turańskiej (Rosjanin), czy żydowskiej (Żyd) bezsensownie ocenia ludzi cywilizacji Zachodu (Polaków) jeśli nie czyni poprawki na kulturową odmienność. Uczciwym z ich strony byłoby otwarte zadeklarowanie niechęci do greckiej filozofii prawdy, rzymskiej koncepcji indywidualnej wolności, własności, odpowiedzialności oraz uznania ograniczeń władzy, no i chrześcijańskiego uniwersalizmu traktowania ludzi; ale często ludzie ci rozumiejąc swoje oświeceniowe racje jako obiektywne i łamiąc prawa gościnności mądrzą się u nas upokarzając polskość.

 

2.

 

 Drugą kwestią dotyczącą jakości krytyki polskości jest ustalenie punktu odniesienia wobec którego polskość jest krytykowana.

 

 Najczęstszym błędem biadolenia na naszą kulturę jest zestawianie jej kondycji z teoretycznym obrazem kultury idealnej jaką ma krytyk.

 

 „- Bo my Polacy pijemy niemądrze alkohol!”- powiadają. Tak? Ale w porównaniu z Rosjanami czy Francuzami?

 

„- Bo my Polacy jesteśmy głupio dumni z powstań aranżowanych przez agentów obcej sprawy, jesteśmy dumni z demokracji, która doprowadziła nas do rozbiorów!” – powiadają. Phi! To jeszcze nic! Francuzi dumni są z rewolucji 1793 która zniszczyła prymat Francji w świecie, Niemcy dumni są z reformacji, która była powrotem do plemienności i po pokoleniach zniszczyła atrakcyjność niemieckości; a Rosjanie do dziś uważają rewolucję październikową za tytuł do chwały rosyjskości. (Święty car w lutym 1917 odmówił przekazania koncesji na wydobycie bogactw Rosji bankierom z Wall Street więc został zamordowany z rodziną i wypisano nad nimi słowa mane, tekel, fares, jak nad Nabuchodonozorem; a Lenin zgodził się na wszelkie koncesje i zamianę ludów imperium w niewolników pozoru komunistycznego i transfer zysków do N.Y. )

 

 „- Bo my Polacy nie mamy zmysłu obywatelskiego!” A mają go amerykańscy wyborcy Bidena lub Trumpa? Francuscy Macrona albo Hollande’a? Niemieccy Gerarda Schroedera, który znając jako kanclerz tajemnice państwowe Niemiec poszedł na posadę w Rosji?

 

3.

 

 Kultura (a więc i polskość) wyrosła tysiąc lat temu głęboko wrosła w umysły Polaków zaplatając się jakby w warkoczu z naszą biologią i temperamentem, naszą rozumieniem gospodarności, itd. Dobierając się w pary kobiety i mężczyźni brali pod uwagę zdolności kulturowe kandydatów, a to przekładało się na wzmocnienie wskazanych przez kulturę cech fizycznych, neurologicznych i „urody” które zdominowały populację. „Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny”.

 

 Nie można teraz w jednej chwili odwołać polskości – bo komuś się ona nie podoba – i zastąpić jej innym wzorcem, np. „ogólnoludzkim” – bez dramatycznego okaleczenia Polaków, bez rozprogramowania poczucia tożsamości i zamianą nas w nowhereman’ów. Za późno. Lewicowy ruch kontrkulturowy traktujący kulturę jako opresję człowieczeństwa, jako gorset krępujący umysły jest bazowym błędem lewicy. Kultura jest jak dobry ubiór: buty na obcasie każą się wyprostować, ciepła bielizna pozwala się trzymać ciepło nawet w zimie, styl jest znakiem tożsamości. Człowiek rozebrany nie będzie prawdziwy: zgarbi się, skurczy, pokryje się gęsią skórką. Rozchoruje się.

 

4.

 

 Historia Polski dała wiele owoców kulturowej chwały, a błędy naszych władców i elit to błędy wobec nas samych skierowane, a nie wobec obcych.

 

Uczyliśmy się wielu przepisów na życie od Włochów, Rzymian, Greków, i zachowaliśmy wdzięczność wobec nich zamiast buntować się przeciw ich mądrości. Wymyślanie oryginalnych sposobów życia nie świadczy najlepiej o ludziach zbuntowanych. Piosenka „My way” Sinatry mogłaby być wyznaniem Lenina czy Hitlera.

 

 Myśmy nie wypowiadali wojen innym (Aleksander Bocheński pisze, że to błąd, bo rozgrywaliśmy wojny na naszym terytorium.) Byliśmy „głupio” dobrzy.

 

 Demokracja I RP złagodziła relacje szlachty, arystokracji, króla i dworu; katolików i niekatolików, Żydów i Rusinów. Panowała tolerancja, bo zmusiła nas do tego i wyedukowała do niej okoliczność konieczności współpracy z poganami Litwinami przeciw złym katolikom Krzyżakom.

 

 Polskość uratowała Polskę podczas zaborów, a w latach PRL sprawiła, że żyliśmy w „najweselszym baraku w obozie”.

 

Historia XX wieku to kompromitacja niemieckości i internacjonalistyczności, ból rosyjskości i żydowskości, ale polskość broni się w niej na czwórkę z minusem.

 

Co złego to nie my – jak napisała Agnieszka Osiecka.

 

 

AD

gospodarz strony Andrzej Dobrowolski