Po dyplomacji najważniejsza jest armia.
W ważnej polskiej książce popularyzującej politykę wśród obywateli – w „Dziejach głupoty w Polsce” Aleksandra Bocheńskiego – autor cytuje obszernie pamiętniki króla Stanisława Augusta, gdzie tenże opowiada o swoim największym błędzie królowania: odmowie udzielonej carycy Katarzynie, by stanąć na czele wyprawy antytureckiej na czele wojsk rosyjskich i polskich, które to wojska polskie caryca pozwoliłaby rozszerzyć do 50 tysięcy żołnierza i uzbroić dobrze na ówczesne czasy. Zgoda na rozbudowę wojska polskiego łamałaby umowę z Prusami jaką miała Rosja na dławienie sił Królestwa Polskiego. Ale król Staś Katarzynie odmówił, i militaryzm polski nie odrodził się.
Koniunktura współczesna sprawiła, że największe mocarstwo świata dało Polsce zgodę na budowę armii 300 tysięcy żołnierza dobrze uzbrojonego. Teraz to najważniejsze, reszta to zagadywanie sprawy.
AD
O sytuacji w XVIII wieku
Bocheński: „Za największego wroga Polski król zawsze i niezmiennie uważał Prusy. W zapatrywani u tym nie ma śladu jakiejś predyspozycji ani filozofii dziejowej, ani tym mniej – jak go o to oskarżano w Berlinie – osobistej nienawiści do Fryderyka Wilhelma II. Nie pasowałoby to do pozbawionego wszelkich namiętności politycznych, zwłaszcza daru nienawiści, króla. Po prostu konstatował w całym okresie czasu, do roku 1763, stałą chęć osłabienia Polski ze strony naszego dawnego lennika pruskiego. W obrazie Polski wymienia Prusy na pierwszym miejscu wśród sąsiadów, stwierdzając, że zajęte wojną siedmioletnią zadowalały się niedopuszczaniem do powiększenia armii polskiej, o co było nader łatwo przy pomocy regularnego zrywania sejmów za pomocą liberum veto lub też przedłużania debat aż do termin sześcioniedzielnego, poza który sejm trwać nie mógł. Bardziej ciekawe jest w oczach króla stanowisko Moskwy.
Stanisław August: „Piotr I potrafił w roku 1717 zredukować stopę liczebną naszego wojska do cyfry 18 000 , co w proporcji do obszaru kraju jest niczym. Jednocześnie przeprowadził jako ustawy wszystkie zasadnicze wady naszego ustroju – te zwłaszcza, które najbardziej przyczyniały sie do wiecznej słabości państwa i które zagradzały drogę odrodzeniu. Odtąd Polska stała się dla Rosji niejako wielkim przedpolem, oddzielającą ją od wszystkich państw bardziej południowych, przedpolem służącym w walce przeciw innym, ale pozwalającej jej samej zawsze na swobodny przemarsz.
Bocheński: Passus ten, stanowiący credo zapatrywań króla na stosunek Rosji do Polski, pociągał za sobą parę konsekwencji. Jedna z najważniejszych to przekonanie, iż w interesie Rosji leży całość [czyli j e d n o ś ć !] dzierżaw polskich.
O błędnej diagnozie Władysława Konopczyńskiego
Konopczyński: „Carowa zaraz po koronacji ofiarowała Stanisławowi ścisłe przymierze przeciwko Turcji, pozwalając nawet w tym razie na aukcję wojska do pięćdziesięciu tysięcy. Czartoryscy z trudem uchylili tę propozycję, jako prowadzącą do zupełnego uzależnienia się Polski od Rosji, choć nie mogli jej przeciwstawić innego systemu przymierzy. Bo też w ich oczach wyzwolenie pozorne niewielką miało wartość, póki zdezorganizowane państwo nie posiadło w swych urządzeniach rękojmi prawdziwej niezależności.”
Bocheński: „/…/ Rzecz tym dziwniejsza, że gdzie indziej Konopczyński sam rzuca śmiała tezę, że Polska winna była najpierw powiększyć wojsko, potem zaś dopiero myśleć o naprawie ustroju.”
Konopczyński: „Państwa upadające albo spóźnione w rozwoju, dążąc do zrównania się w sile z niebezpiecznymi sąsiadami, zwykły zaczynać pracę nad odrodzeniem od ulepszenia wojskowości i finansów, potem dopiero pod osłoną armat i bagnetów przeprowadzały one reformy społeczno-państwowe. Tak postępowała Rosja za Piotra Wielkiego, tak samo w XIX wieku Turcja i Japonia.”
gospodarz strony Andrzej Dobrowolski