Jak lekarka z Oleśnicy zamanifestowała swoje JA
W państwie demokratycznym prawo staje się sumieniem obywatela – zauważył Mikołaj Gomez Davila, i oto życie przyniosło wydarzenie potwierdzające tę regułę funkcjonowania ludzkiej wyobraźni.
Strona internetowa fronda.pl w tekście: „Jestem Żydówką i ateistką. I wykonywać będę aborcje”. Kim jest aborterka z Oleśnicy? opisuje postawę doktoressy Gizeli Jagielskiej z Oleśnicy, która niczym lekarze z Auschwitz zabiła zastrzykiem w serce nienarodzonego 9-miesięcznego chłopca zdolnego już do samodzielnego życia po ewentualnym cesarskim cięciu, ale odrzucanego przez matkę przeżywającą problemy psychiczne i odrzucającą możliwość porodu w narkozie przez cesarskie cięcie i oddania dziecka ludziom.
„ Szpital w Oleśnicy od kilku lat jest na polskiej mapie procederu aborcyjnego absolutnym liderem. Tylko w ubiegłym roku przeprowadzono tam aż 155 pozbawień życia dzieci poczętych, w tym również w pełni zdrowych a także takich, u których zdiagnozowano Zespół Downa. Wszystkie te aborcje miały być dokonane z przesłanki psychiatrycznej.
„W boga nie wierzę. Jestem Żydówką i do tego ateistką. A zawodowo lekarką – dlatego wykonuję i wykonywać będę aborcje, zgodnie ze wskazaniami i życzeniem kobiet” – pisze o sobie. /…/”
Zgodnie ze wskazaniami? Nie! Cesarskie cięcie było wskazaniem! Matka nie zgadza się? To do domu, tak jak przedtem zarządzili lekarze w szpitalu w Łodzi!
Boskie prawo, prawo sił stwórczych metafizycznego ładu istnienia, chroni życie dzieci nienarodzonych, o czym ludzie wiedzą powszechnie od czasu Greka Hipokratesa z wyspy Kos, od VI wieku przed Chrystusem. To słynne orzeczenie Hipokratesa zgodne jest z zapisami Biblii dziękczynnymi za zapisy genetyczne rozwoju umieszczone w rosnącej w łonie dziecinie.
Polskie prawo konstytucyjne chroni człowieka od poczęcia, w ten sposób podtrzymując filozoficzne rozumienie początku nietykalnej indywidualności człowieczej. Nieliczne wyjątki od karalności aborcji dotyczyć mogą tylko sytuacji po gwałcie i zagrożenia życia matki wtedy, kiedy d z i e c k o n i e j e s t j e s z c z e z d o l n e d o s a m o d z i e l n e g o ż y c i a.
Doktoressa Jagielska błędnie sama dokonała oceny statusu metafizycznego dziecka wedle własnego pomyślunku na podstawie jednostkowego przepisu wyrwanego z kontekstu całości systemu prawnego („człowiekiem jest się od narodzin”) i zabiła chłopczyka, zrobi to znów w podobnej sytuacji, nie żałuje tego, ba, jest z siebie dumna, przez co zachęca do powielania swego dzieła!
Na marginesie: „kompromis” III RP zawierał zniesienie wolnej aborcji i kary śmierci. Koniec „kompromisu” implikuje przywrócenie kary śmierci? Prawo winno chronić niewinnych a karać winnych.
Jeszcze jedno.
Ponieważ zaopatrzyła swe wypowiedzi w manifestacyjną deklarację żydowskości (po co? żeby odciąć się od grecko-rzymskiej „ciemnoty” Hipokratesa i Cycerona? czy to nie jest przyznanie się do pozamerytorycznej inspiracji działania?) i ponieważ zaopatrzyła je w manifestacyjną deklarację ateizmu (jakby ateizm po nietzscheańsku wyzwalał z logiki współczucia jakie czują „podludzie” religijni i zwierzęta?), to makabryczny jej czyn może być traktowany jako prowokacja nastrojów antyżydowskich, niestety skuteczna.
Oto źródło antysemityzmu. Tacy jak ona.
Taki antysemityzm to nie zawiść głupiego wobec mądrego ani biednego wobec bogatego, to re-akcja ludzi na nietykalność złego i jego bezkarność w „majestacie prawa”.
Dobrzy Żydzi zostali postawieni w świetle niezasłużonego podejrzenia wrogości po takim występie post-współwyznawczyni.
Andrzej Dobrowolski
gospodarz strony Andrzej Dobrowolski