Na polach przedmieścia trwają żniwa.

Zgrzyt niekompatybilności

lut 8, 2023

  Opisy sytuacji współczesnego świata serwowane nam w mediach opowiadają o konfliktach społecznych jako o wybuchach duchowego zła, reakcji ciemnoty wobec jasnych prawd rozumu, czy buntu chamstwa wobec wartości wysokich, arystokratycznych takich jak – podobno – „bezbrzeżna tolerancja”.

 To bardzo dziwne. O ile zjawiska ekonomiczne tłumaczone są istnieniem praw ekonomii powodującymi ludźmi niezależnie od ich woli; o ile zachowania personalne ludzi tłumaczy się chłodno i metodycznie nieuświadomionymi przez ludzi sprężynami przyczyn a nie wolą krzywdzenia, o ile wojny tłumaczy się naukowo narastaniem zmian potencjałów państw zagrażających dominacji imperiów przez rosnące imperia a nie przez motywy religijne, to – powtórzę – konflikty  s p o ł e c z n e  sprowadza się do woli krzywdzenia, dominowania i upokarzania.

 Jak to? Czyżby nie istniały uchwytne, dające się opisać i zrozumieć przyczyny konfliktów społecznych, dzięki których zrozumieniu możemy się uwolnić od nich? Ależ one istnieją!

 Systemy cywilizacyjne są właśnie systemami, to znaczy mechanizmami wartości sprzężonych ze sobą w ten sposób jak koła zębate w zegarku, to znaczy są dopasowanych do siebie. Dlatego różne od siebie cywilizacje nie mogą się przenikać. Mogą ze sobą pokojowo graniczyć, ale nie przenikać. Podoba ci się system chrześcijański? Żyj pośród chrześcijan. Podoba ci się islam? Żyj pośród muzułmanów. Podoba ci się system cywilizacji żydowskiej? Żyj pośród Żydów.

 Weźmy za przykład uznanie przez założenia cywilizacji, że każdy z osobna człowiek ma w sobie iskrę bożą, co znaczy, że w najgłębszej swej istocie jest nietykalny dla władzy. Może podać króla do sądu.

 Jeśli zaś system uznaje osoby za komórki społeczeństwa, a nie dzieci Boga, to z osobami władca (głowa organizmu) może zrobić wszystko. Na przykład zabić z ważnych względów społecznych.

 System musi więc uznawać albo że Bóg jest, albo że Boga nie ma. „Nie można być członkiem dwóch cywilizacji jednocześnie” mówi prawo Feliksa Konecznego. Tam gdzie teoretycznie „Boga nie ma” prawa jednostki są fantasmagorią.

Tam gdzie próbuje zmontować się system wszechtolerancji musi dojść do zgrzytu niekopamtybilności, to znaczy zgrzytu niedopasowania systemowego.

 Bo czy może istnieć system neutralny, za jaki uważa się system oświeceniowy? Nie, bo nie może istnieć zegarek o kółkach zębatych i sprężynkach pasujących do mniejszych śrubek i przekładni pozostałych systemów. System oświeceniowy istnieje czasowo póki jest narzucany, aż po kilku pokoleniach doprowadzi do rozregulowania społeczeństwa i jego upadku.

 Jeśli w jakimś mieście żyje obok siebie połowa chrześcijan i połowa Żydów to między nimi musi być ustalony prymat którejś cywilizacji. W przeciwnym razie przedstawiciele jednej cywilizacji będą ubierali w argumenty oświeceniowe zasady swojej cywilizacji, a ich sąsiedzi przeciwnie. Nie dlatego, że są źli; ale dlatego że są dla siebie naocznym przykładem względności swych własnych zasad cywilizacyjnych, a nie da się żyć we względności, bo to z minuty na minutę może doprowadzić człowieka do poczucia absurdu i nihilizmu. Stąd prawo alergicznej nietolerancji tłumaczące niechęć do kwestionujących nasz system. Nie należy wchodzić między wrony, żeby nie krakać jak i one.

 TVP Kultura wyświetliła film o przygodzie egzystencjalnej żydowskiego Polaka Jana Brzechwy (Lesmana). Literat ten znany jest z bajek, a szczególnie z lubianego „Pana Kleksa”, który uczył polskie dzieci fantazji i rozumu. (Dawniej Polacy nazywali kleks atramentu na papierze „żydem” i do tego nawiązuje nazwisko Kleksa).

 Jan Brzechwa, żydowski ateista, zakochał się w pięknej katoliczce, zamężnej z szewcem, którego nie kochała. Pani ta przez lata zdradzała z Brzechwą męża, ale odmawiała porzucenia go. Poeta w imię miłości i zdrowego rozsądku prosił ją o rozwód z mężem. Po wojnie pani uległa poecie i rozwiodła się dla niego.

 Przyjaciele Brzechwy, intelektualiści opowiadający tę historię; Ryszard Marek Groński, Joanna Papuzińska, Józef Hen podkreślali głębokie uczucie Jana Brzechwy graniczące z chęcią poświęcenia życia dla kochanki. Jednocześnie opowieść zdawała się być pochwałą tego rozwodu jako aktu zdroworozsądkowego i tryumfu prawdziwej Miłości. Ani jednej refleksji o tym, że łatwy rozwód po rozpowszechnieniu rozmontuje ład społeczny oparty na rodzinie monogamicznej przezwyciężającej kryzysy małżeńskie. W sprawach takich jak to – ukrywanie porażek małżeńskich i nieeksponowanie pozawzorcowych związków pań i panów – hipokryzja jest hołdem jaki niedoskonałość ludzka składa zasadzie cywilizacyjnej.

 Cywilizacja żydowska – jak ustanowił Mojżesz – uznaje rozwody, toteż żydowskim Polakom, nawet gdy uważają się za ateistów uwolnionych od „balastu religii”, rozwód wydawać się może oczywistością (myślenie funkcjonalne). Przeciwnie niż chrześcijanom, bo Chrystus komentując prawo rozwodowe Mojżesza ocenił je jako kompromis z twardymi sercami ludzi, a nie wyraz pierwotnej woli Bożej (myślenie metafizyczne).

 Rozpowszechnienie myślenia funkcjonalnego wypiera myślenie metafizyczne w którym rzeczy ludzkie są wieczne i nietykalne. Łącznie ze poczuciem świętości życia, co prowadzić może do likwidacji ludzi z krzywymi nosami, którzy „psują krajobraz”.

 Chrześcijanie i Żydzi. Jesteśmy skazani na zgrzyt niekompatybilności, chyba że będziemy ze sobą tylko taktownie i pokojowo graniczyli, ale nie przenikali.

AD

Wesele w Kanie Galilejskiej Pawła Veronese.

.

 We współczesnej epoce oświeceniowej sztukę figuratywną grecko-rzymsko-chrześcijańską wypiera abstrakcja, konceptualizm, przedstawienia widzenia subiektywnych światów. Czyż to nie jest zgodne z cywilizacjami żydowską i islamską zabraniającymi przedstawień zwierząt i ludzi?

gospodarz strony Andrzej Dobrowolski