Największy wróg chrześcijaństwa, czyli o tym, że Bóg jest naprawdę, a nie jest tylko „myślą w człowieku”.
Ani ateiści, ani innowiercy nie są bezpośrednimi wrogami chrześcijaństwa. Są na zewnątrz Kościoła, żyją oddzielnie, i ich myślenie nie zakłóca bezpośrednio podstaw myślenia chrześcijańskiego.
Podstępnym wrogiem prawdziwej Wiary są świadomi lub nieświadomi pseudochrześcijanie, którzy zakłócają wyobrażenie Boga Stworzyciela, Boga Ojca „który jest w Niebie” (poza światem) bo głoszą, że Bóg jest w „ludzkich sercach, umysłach”, jest „między ludźmi”, w „Ludzkości”, w „Ludzkim Rodzie” – jakby powiedział Karol Marks. A ten w Niebie? O tym pseudochrześcijanie nie mówią, żeby nie odkrywać zasadniczej tezy swego przekonania: „Tego Boga w Niebie, Tego Stworzyciela nie ma, nie istnieje, a istnieje tylko myślenie ludzkie o Bogu, no i taki myślany (immanentny) ale nie samoistny i pozaświatowy (transcendentny) „Bóg” jest „rzeczywistością ludzkiego myślenia”. „A że innej rzeczywistości „nie ma” (to taka filozoficzna teza źle zrozumianego kantyzmu), to tylko taki „Bóg” jest.” I to ma być „chrześcijaństwo rozumne i dojrzałe”! Ło!
Pierwsi pseudochrześcijanie to ci, którzy boją się sami przed sobą przyznać, że stracili wiarę w Boga, wypierają ze swych myśli wizję ateistyczną i sami przedstawiają sobie swój pogląd jako jednak religijny. Ci wypowiadają szczerze swe kwietystyczne herezje, a może raczej głupoty, o Bogu-w-ludziach, uspokajając siebie i bliskich, że „jednak jakoś wierzą.”
Drudzy, przebiegli wrogowie Kościoła, zagadują wierzących wizją Boga-w-ludziach, żeby rozmiękczyć naszą Wiarę i stopniowo doprowadzić do ateizmu czczącego jako Boga Ludzkość, tego gatunkowego „Człowieka – Boga” sterowanego przez grupę macherów. (To oni mają w tym interes!)
Jakie są objawy tego rozmiękczania?
Na przykład: Eksponowanie osiągnięć „ogólnoludzkiego rozumu”, jakby istniało coś takiego jak ogólny Ludzki Rozum, a pewne błyskotliwe odkrycia nie były odkryciami jednostkowych osób. Tak jakby to „my, Ludzkość, polecieliśmy na księżyc.” albo „my, Ludzkość, stworzyliśmy freski Kaplicy Sykstyńskiej.” Nadawanie boskich cech przedstawieniu ludzi jako jednej istoty. Demitologizujmy ludzkość!
Kolejny przykład psucia wyobraźni : nacisk na usunięcie Eucharystii z centrum świątyń, a z czasem także z bocznych naw jak u protestantów, aby przedstawić wizję, że Bóg zjawia się tylko podczas celebry mszy na której są ludzie, a gdyby ich nie było – Boga by też nie było. Kircha bez mszy jest pustą halą. W pustym kościele w tabernakulum Eucharystia jest Bogiem zawsze.
Do tego nacisk na liturgiczny gest Podniesienie Eucharystii na mszy do ludzi, (a nie frontem do Boga – kapłan twarzą w stronę Ołtarza, czy wysoko w górę do Krzyża), tak jakby właśnie Bóg był między ludźmi, a nie poza światem.
Inny przykład sączenia do umysłów pojęcia Boga-w-ludziach: nowe „kolędy” powtarzające, że „Bóg rodzi się między nami”. Czy też gadanina o tym, że w święta Bóg się rodzi „w naszych sercach”.
Ci, którzy chcą powiedzieć w ten sposób, że w Święta zjawia się wśród ludzi myślenie o prawdziwym Bogu a z tego Wiara w transcendentnego Boga, powinni wyrażać się jaśniej, bo ich poetyka sugeruje, że być może w prawdziwego Boga nie wierzą.
Pseudochrześcijanie powinni zamilknąć póki trwa ich kryzys wiary, bo ich immanentystyczne tezy to przekształcanie prostych chrześcijan na swój – de facto ateistyczny – obraz i podobieństwo.
Listy duszpasterskie winny głosić pozornie banalną prawdę o Bogu w Niebie, Bogu Stworzycielu i Jego Synu, o transcendencji prawdziwego Boga, również Chrystusa, który odchodząc wniebowstąpił, a nie wludzkośćwstąpił.
Pojęcie Boga znajdowanego w sobie – opisywane przez chrześcijańskich mistyków uznanych za świętych a nie chorych psychicznie – jako niebezpieczne do zinterpretowania, pozostawmy teologom. Dla nas, ludu bożego to jest ono zwodnicze. Dlaczego? Bo od myśli, że „Bóg jest we mnie” łatwo przechodzi się do tego, że ” J A jestem częściowo Bogiem” i „wszystko mogę”.
Ciekawostka na koniec: W diecezji Nowy Jork biskup zabronił mszy po łacinie tym, którzy jej pragną. Tak więc w centrum religii Człowieka-Boga, mieście bankierów z Wall Street i „świątyni” ONZ nie wolno przypominać brzmieniem rzymskiej mowy o centrum religii Boga-Człowieka – rzymskim Wiecznym Mieście. Jak przyjdzie prezydent (nomen omen) Ronald DeSantis to może się to zmieni. Czego sobie i Wam życzę. Amen.
To tyle poświątecznych porządków. 😉
AD
Scholia
Biblii nie natchnął Bóg brzuchomówca. Boski głos przenika Pismo Święte jak burzowy wiatr leśne listowie.
Iluminizm jest sekretem epoki oświecenia.
Katolicki kult został zreformowany po to, aby żar zbitego tłumu przyczynił się do wysiedzenia jaja Comte’owskiego Wielkiego Bytu. [Ludzkości – AD]
Kto akceptuje słownictwo wroga, ten nieświadomie się poddaje. Sądy, zanim wyrażą się wprost w twierdzeniach, zawierają się nie wprost w słowach.
Dla Boga istnieją wyłącznie jednostki.
Homogeniczny tłum nie żąda wolności. Zhierarchizowane społeczeństwo jest nie tylko jedynym, w którym człowiek może być wolny, lecz także jedynym, w którym jest do tego przynaglany.
Średniowieczne herezje prawie zawsze głosiły tezy komunistyczne nie dlatego, że były religijnymi ideologiami konfliktów ekonomicznych, ale dlatego, że komunizm jest ekonomiczną ideologią konfliktów religijnych. [między Bogiem – Człowiekiem a „Człowiekiem – Bogiem” – AD]
Patologia religijna to klucz do historii.
Demokrata głośno wykrzykuje: Vox populi vox Dei (głos ludu głosem Boga) i cicho szepcze: quia populus deus est. (który lud bogiem jest)
Myśleć przeciw jest trudniej niż działać przeciw.
Śmierć Boga jest wiadomością podaną przez diabła, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wiadomość jest fałszywa.
Wierzyć w Boga, ufać Chrystusowi, nie być naiwnym.
Mikołaj Gomez Davila
Czy tu czci się Ludzki Ród? Nie.
gospodarz strony Andrzej Dobrowolski