Wiersze poetki „zawieruchy” na 1 Maja

kw. 28, 2021

Trzy słowa najdziwniejsze

Kiedy wymawiam słowo Przyszłość, pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.

Kiedy wymawiam słowo Cisza, niszczę ją.

Kiedy wymawiam słowo Nic, stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.

Platon, czyli dlaczego

Z przyczyn niejasnych,

w okolicznościach nieznanych

Byt Idealny przestał sobie wystarczać.

Mógł przecież trwać i trwać bez końca,

ociosany z ciemności, wykuty z jasności,

w swoich sennych nad światem ogrodach.

Czemu, u licha, zaczął szukać wrażeń

W złym towarzystwie materii?

Na co mu naśladowcy

niewydarzeni, pechowi,

bez widoków na wieczność?

Mądrość kulawa

Z cierniem wbitym w piętę?

Harmonia rozrywana

przez wzburzone wody?

Piękno

z niepowabnymi w środku jelitami

i Dobro

– po co z cieniem,

po co z cieniem,

jeśli go wcześniej nie miało?

Musiał być jakiś powód,

Choćby i drobny z pozoru,

ale tego nie zdradzi nawet Prawda Naga

zajęta przetrząsaniem

ziemskiej garderoby.

W dodatku ci okropni poeci, Platonie,

roznoszone podmuchem wióry spod posągów,

odpadki wielkiej na wyżynach Ciszy …

Ze wspomnień

Gawędziliśmy sobie,

zamilkliśmy nagle.

Na taras weszła dziewczyna,

ach, piękna,

zanadto piękna

jak na nasz spokojny tutaj pobyt.

Basia zerknęła w popłochu na męża.

Krystyna odruchowo położyła dłoń

na dłoni Zbyszka.

Ja pomyślałam: zadzwonię do ciebie,

jeszcze na razie – powiem – nie przyjeżdżaj,

zapowiadają właśnie kilkudniowe deszcze.

Tylko Agnieszka, wdowa,

powitała piękną uśmiechem.

 

 

Wszystko

Wszystko –

słowo bezczelne i nadęte pychą.

Powinno być pisane w cudzysłowie.

Udaje, że niczego nie pomija,

że skupia, obejmuje, zwiera i ma.

A tymczasem jest tylko

strzępkiem zawieruchy.

Wisława Szymborska

gospodarz strony Andrzej Dobrowolski