Jak dzielą majątek gospodarze, a jak pracownicy

sie 5, 2022

 Istnieją dwie mentalności ludzkie dotyczące sprawiedliwego podziału majątku rodzinnego.

 Tradycyjny styl podziału związany jest z posiadaniem gniazda rodowego, czy to jako szlacheckiego folwarku z pałacem; czy mieszczańskiej kamienicy z warsztatem rzemieślniczym na parterze i mieszkaniem na piętrze; czy gospodarstwem rolnym z domem. Gospodarze wszystkich tych formatów od stuleci zapisywali gospodarstwo dziecku które zostawało przy nich ze swoją rodziną aby troszczyć się o całość i siłę gospodarstwa i o nich samych. Pozostałe dzieci otrzymywały spłatę według praktycznych możliwości rodziców i nowego gospodarza przy założeniu, że spłata ta jest znacznie niższa od wartości gospodarstwa, niekiedy jest symboliczna.

 Ponieważ te dzieci, które opuściły rodzinny dom zamieszkiwały często w gospodarstwie małżonka, który swe gospodarstwo odziedziczył na podobnych zasadach jak brat czy siostra ich dom rodzinny – to sposobu przepisania gospodarstwa nie kwestionowały jak zasady sprawiedliwej.

 Taki sposób był widziany jako sprawiedliwość indywidualna (poszanowanie woli rodziców), rodowa (zachowanie integralności gniazda rodzinnego), i społeczna (cementowanie ładu społecznego wbrew tendencji rozdrabniania gospodarstw).

 Inaczej widzą sprawiedliwość pracownicy bez własności ziemi, warsztatu czy przedsiębiorstwa. Kiedy po śmierci rodziców, którzy byli pracownikami nie-swoich firm a mieszkali z mieszkaniu zakładowym czy komunalnym, i którym żadne z dzieci nie pomagało na starość, otóż kiedy po ich śmierci zbierają się na wspominki dzieci, które też są proletariuszami – pracownikami nie-swoich firm, to uważają, że sprawiedliwy będzie podział oszczędności rodziców w równych częściach.

 Taki podział wydaje się im sprawiedliwy, koledzy z ich pracy też tak uważają, ba, nawet ich zmarli rodzice za życia też tak uważali. To zrozumiałe.

 Podane tu dwa przykłady są proste, ale w życiu takie czyste modelowo sytuacje zdarzają się obecnie rzadko.

 Wielu Polaków ma swoje domy i mieszkania i to dziecko które z nimi mieszka inwestując w dom i (albo tylko) opiekując się rodzicami oczekuje gospodarskiego podziału majątku, a jego rodzeństwo, które wyfrunęło w świat i po 30 latach przyjechało na pogrzeb oczekuje podziału w równych częściach, uważając opinię gospodarską za niesprawiedliwą.

 Moim zdaniem, dla uniknięcia kłopotów rodzinnych najpóźniej przy wyprowadzce z domu przedostatniego dziecka rodzice winni ustalać podział „praw i obowiązków” dzieci, z zapisem gospodarstwa z inwentarzem (stary pies i młody kot) temu, kto będzie jego gospodarzem i utrzyma dom czy apartament w Mieście w rękach rodzinnych. Aby duchy odwiedzały swoje miejsca wśród swoich potomków i aby potomkowie dowiadywali się od nich kim są, i że są ważni i nieprzypadkowi mając swoje miejsce w sensownym kosmosie z osią świata na środku rodzinnego stołu. Zamiast błąkać się po świecie jak Żyd Wieczny Tułacz, któremu nie wolno było mieć własnej ziemi.

 Dziedzic gospodarstwa powinien w dniach Świąt Wszystkich Świętych i Zadusznym gościć rodzinę w gospodarstwie rodzinnym jako kustosz przeszłości.

 AD

gospodarz strony Andrzej Dobrowolski