Arcybiskup tuszował pedofilię?

mar 5, 2024

 Watykan skłonił arcybiskupa Andrzeja Dzięgę to ustąpienia, bo nie reagował w swej diecezji na przypadki pedofilii księży. Episkopat nie potępił zaniedbania biskupa.

 Media rozpisują się teraz na ten temat i nazywają brak kościelnych kar dla pedofilów w sutannach „tuszowaniem”, co sugeruje winę arcybiskupa i episkopatu. Moim zdaniem to określenie nie wyjaśnia zła w Kościele; mąci, a nie klaruje.

 Zanim przedstawię moją hipotezę na ten temat proszę o rozważenie następującego przykładu.

 Kiedy w instytucji kierowanej przez kierownika ujawnia się przypadek odrażającego zła jednego z pracowników (np. złośliwe zakażanie produktu spożywczego, pedofilia, kłamstwo dziennikarza świadomie szkalującego kogokolwiek) prostą reakcją kierownika jest zwolnienie tego pracownika. Nie tyle dlatego, że kierownik rozważa wyższe racje w tej sprawie: metafizykę krzywdy, współczucie ze skrzywdzonymi, potępienie tykania nietykalnej godności – ale dlatego, że kieruje się prostym odruchem ekonomii życiowej: „zwalniam złego człowieka i będę miał spokój bez obaw, że za chwilę zrobi coś jeszcze gorszego, a ja będę musiał się tłumaczyć.”

 Kierownik nie reagujący na zło ryzykuje bolesne konsekwencje dla siebie samego, a to podlega biologicznemu odruchowi obrony przez odcięcie się od psychopatycznego durnia.

 Jeśli więc jakiś kierownik nie zwalnia zboczeńca, to jest to dziwne i zastanawiające!

 Struktura tej decyzji nie przypomina gangsterskiej solidarności albo korporacyjnej sztamy. Żaden gangster nie toleruje u siebie kolesia robiącego na własną rękę coś, co może zaszkodzić gangowi. Podobnie w korporacji, w sytuacji konkurowania z innymi firmami również poprzez notowania etyczne firmy, nikt nie będzie cackał się z monterem celowo kaleczącym produkty.

 Moja hipoteza jest taka: brak reakcji na pedofilię prawdopodobnie jest wynikiem otrzymania przez biskupa rozkazu od przełożonego, by nie zwalniać pedofila. Od kogo? Od władzy świeckiej.

  Przypominam, że w nowoczesnych państwach  Kościół i Państwo podpisują umowy o wzajemnych powinnościach. I tak na przykład mianowanie księdza na stanowisko proboszcza, biskupa czy arcybiskupa może odbyć się tylko za zgodą Państwa (wspomnijcie casus Gulbinowicza). Państwo bierze tak oto na siebie odpowiedzialność za osobę dopuszczoną na stanowisko i sprawującą je!

 Na kogo Państwo nie zgodzi się? Na księdza umiejącego powiedzieć władzy „nie”.

 Podczas rozmowy z niezapomnianym księdzem Józefem Szajdą w roku 1982 zapytałem Go, dlaczego taki charyzmatyczny i dzielny ksiądz jak on nie zostaje proboszczem albo biskupem, uśmiechnął się gorzko i powiedział: „Proboszczem i biskupem może zostać tylko ksiądz, który jest dla władz człowiekiem zaufanym.”

 Kogo więc władze (MSW – wydział ds. wyznań) będą preferować? Zaufanych.

 I jeśli biskup będzie chciał wyrzucić księdza Maliniaczka za pedofilię, to może dostać telefon: „Proszę go zostawić, to jest nasz człowiek.”

 Rzućmy okiem na hierarchię Kościoła. Czy proboszczowie potępili pedofilów w sutannach? Nie. A biskupi? Nie. A prymas? Nie. A Stolica Apostolska? Tak!

 Dlaczego? Bo do Stolicy Apostolskiej nie sięga władza państwowego MSW.

 Nie mówmy więc, że biskup pedofilię tuszował, bo nie on tuszował, nie on wydawał decyzje – to dla mnie oczywisty wniosek.

 Jeśli nawet o bezkarności ze strony państwa zadecydowały względy polityczne („nie róbmy przykrości zasłużonemu papieżowi, nie psujmy jedności narodu”), to jednak odpowiedzialność za takie myślenie spada na MSW. Sprawę można było załatwić w białych rękawiczkach, wysyłając złego księdza „na Madagaskar”.

 Nie jestem księdzem więc mogę o tym pisać.

***

 Na zakończenie pytanie rozstrzygające: dlaczego policja, która wie o nas prawie wszystko z podsłuchów, podglądów, donosów i śledzenia Internetu nie reagowała na rzekomo masową pedofilię księży w Irlandii albo Kanadzie, czy we Francji? Jakiego komendanta policji skazano za brak reakcji w tych podobno  m a s o w y c h  sprawach? Żadnego.

 Ktoś więc świadomie wykreował pedofilię w Kościele, wpuścił na ważne stanowiska organizatorów sieci pedofilskich i pozwolił im działać, żeby w odpowiednim momencie obnażyć i skompromitować zakażony Kościół.

 Bieżące karanie winnych zahamowałoby rozrost zła, a tego Ktoś nie chciał.

Andrzej Dobrowolski

gospodarz strony Andrzej Dobrowolski