Czy wolno chodzić ulicami nago?
Jakie prawo powinno ustanowić państwo na swoich własnych ulicach?
Obowiązująca obecnie w świecie teoria oświeceniowa mówi, że każdy człowiek rodzi się bez wiedzy jako biała tabliczka, w trakcie dorastania jest zapisywana – człowiek jest uczony człowieczeństwa i może być istotą całkowicie racjonalną. Wykształcony w szkołach i dojrzały w dobrych warunkach społecznych jest jak ten filozof – wie co robi, kieruje się dobrem dla dobra, więc należy umożliwić mu ekspresję swej indywidualności. „Jeśli chce wyjść nago na ulicę, to niech wyjdzie”. To jest już prawie możliwe.
A co z innymi przechodniami, którzy widząc go nagiego doznają poruszenia, i odczytują je jako bezpośrednie zaproszenie do parzenia się, czy też po prostu przekierowywują swe myślenie na poziom seksu? Oświeceniowiec odpowiada: niech zapanują nad sobą, przecież są wolni, wykształceni, odróżniają dobro i zło, jeśli tak się podniecają – to ich problem. Jeśli zachowują się niezgodnie z teorią oświeceniową, to tym gorzej dla nich (a nie dla teorii oświeceniowej).
Stare kultury mają inną diagnozę człowieczeństwa. Człowiek jest skłonny do złego, panuje nad sobą tylko w środowisku zaaranżowanym przez kulturę tak, żeby nie rozpraszać się do poziomu popędów (np. suknie pań skrywające kształt ich podbrzusza). Jednak nawet w takim środowisku potrzebuje oprzeć się w swym myśleniu na zewnętrznym wobec siebie wzorcu kulturowym – wartości wstrzemięźliwości, a nie własnej woli. Toteż mówią: „Nie wolno chodzić nago po ulicy, bo to psuje innych ludzi”. Teorię życia należy dostosować do natury ludzkiej, a nie odwrotnie.
Kto ma rację?
AD
Puste manekiny („białe tabliczki”)do prezentacji ubrań. Powtarzalność, ujednolicenie, „równość.”
.
gospodarz strony Andrzej Dobrowolski