Egoizm, indywidualizm, magnetyzm serc i atomizacja społeczna
W wypowiedziach dziennikarzy katolickich pojawia się ostatnio temat narastającego w postawach ludzi „indywidualizmu”.
Z kontekstu usłyszanych w telewizji słów zrozumiałem, że pojęcia tego użyto w innym znaczeniu, niż to, którego nauczyłem się w dzieciństwie, w czasach komunistycznych, czyli wspólnotowych.
Nauczyli mnie rodzice i dziadkowie, i ja sam jako młodzieniec sam widziałem wszędzie słuszność tej nauki, że narzucony Polsce kolektywizm jest zły, demoralizujący, niesprawiedliwy a jego przeciwieństwem jest dobry, sprawiedliwy, logiczny indywidualizm.
Każdy człowiek jest indywidualnością, istotą zintegrowaną, którą nie jest człowiek jako gatunek. Indywidualna wolność i odpowiedzialność skłania każdego człowieka do samodzielności, respektu wobec osiągnięć innych indywidualności, godności zachowania swej prywatności wolnej od zaboru społecznego. Taki indywidualizm można nazwać personalizmem.
Najlepszym przykładem pokazującym różnicę między kolektywizmem a indywidualizmem było porównanie gospodarstw rolnych PRL.
Rolnicy indywidualni byli pracowici, rodzinni, religijni i skłonni do solidarnej dobrowolnej pomocy sąsiedzkiej i obywatelskiej (widać tu różnicę między samodzielnością i wolną współpracą a egoizmem).
Pracownicy Państwowych Gospodarstw Rolnych w większości nie byli pracowici, wolni i odpowiedzialni, religijni, niektórzy z nich bazowali na kradzieżach, fuchach, lewiznach, kwitła wśród nich roszczeniowość i kpina z harujących „prywaciarzy”, czyli rolników indywidualnych. Kłopotem dyrekcji bywał tu częstszy niż gdzie indziej alkoholizm pracowników. Kolektywizm, nieliczący się z indywidualną naturą człowieka, rodził egoizm.
Produkty PGR były kilkadziesiąt razy droższe niż produkty gospodarstw indywidualnych. Ot, taki wskaźnik ekonomiczno-etyczny.
Indywidualizm będący zasadą prawa rzymskiego nie jest aspołeczny, bo w każdym z nas jest i tak naturalny – jak mawiał konserwatysta Aleksander Fredro – magnetyzm serc, który przyciąga nas do wspólnego życia.
Dziwiłoby mnie, gdyby katolicy oceniali indywidualizm źle; przecież Odkupienie dotyczy grzeszników praktykujących wolność, którzy popełnili zło i żałują tego; w światach kolektywistycznych ziarno Dobrej Nowiny źle kiełkuje, bo jego sens jest trudno czytelny dla ludzi jedynie wypełniających rozkazy i przez to „bezgrzesznych”.
Myślę więc, że użyte w tv określenie „indywidualizm” dotyczy atomizmu społecznego, sobkostwa życiowego nieświadomego zależności jakie ludzie przeżywają z innymi ludźmi i zamykania się w norce swych malutkich upodobań kuchennych, estetycznych i turystycznych.
To sobkostwo i atomizacja społeczna naszych czasów nie jest jednak zjawiskiem spontanicznym biorącym się z przemyślanych wyborów, ale owocem działań socjotechników, którzy świadomie dezintegrują społeczeństwo, aby łatwiej rządzić grupami rozbitymi na monady.
Protest przeciw atomizacji – jako protest otwarty – należałoby więc wystosować do tych socjomacherów sterujących massmediami i złym prawem. Niechby naród („we the people”) usłyszał, że jest skłócany świadomie; a każdy z osobna spychany do swej chaty, gdzie jest wpuszczany w jeden z ośmiuset tv-kanałów.
AD
„Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.”
„Kowalem swego losu każdy bywa sam.”
przysłowia ludowe
„Socjalizmu się nie lękaj, mało rób, a dużo stękaj.”
„Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”.
„Co je twoje, to je moje; a co je moje to nie rusz.”
przysłowia mas
„Kochaj bliźniego, jak siebie samego.”
Ewangelia
„Dziękujemy, wszystko zjemy, a w sobotę wypijemy!”
podziękowanie wolnych murarzy z Goździka i Przykór dla wolnego gospodarza z Garwolina
gospodarz strony Andrzej Dobrowolski