Od 3 maja 1791 bez prawa wyboru króla

maj 3, 2021

 Trzeciego maja 1791 polski parlament uchwalił konstytucję, która znosiła elekcję króla, a wprowadzała na to miejsce dziedziczenie tronu dynastii saskiej.

 Ograniczenie demokracji szlacheckiej w tym względzie jest powszechnie oceniane pozytywnie, chociaż wstydliwie omija się w komentarzach fakt, że daje to zbiorowej wyobraźni przesłankę do analogii – demokracja bywa zła, i należałoby ją ograniczać, kiedy przerasta wyobraźnię zwykłych dobrych ludzi.

 Lepiej nie mieć prawa wyboru króla, bo w wielu wyborcach budzi ono pokusę takiego czy innego sprzedania głosu, poddania się przekupstwu i zagłosowania na szczodrego kandydata. Może to zdeprawować i mnie samego, a nawet jeśli nie mnie, to moich sąsiadów głosujących przy założeniu, że ich głos nie ma znaczenia albo nie ma znaczenia różnica między kandydatami, co otwiera umysł na przyjęcie osobistej korzyści i wybór złego kandydata.

 Oto dlaczego wielkie banki światowe istniejące od tysięcy lat preferują demokrację. Demokracja daje im – prostszy niż sztylet, trucizna i przeróżne środki odurzające – sposób na powoływanie władców poprzez finansowanie ich elekcji. Skredytowany przez nie kandydat będzie musiał ze skarbu państwa spłacić dług, i potem kredytować przedsięwzięcia państwowe przez banki Rzymu albo Wenecji; Londynu, Nowego Jorku albo Chin.

 Stanisław August abdykując w 1795 roku zrzekł się tytułu króla Polski na rzecz władców Rosji. W 1917 roku nosił go ostatni cesarz Rosji. W lutym tego roku dostał propozycję od brytyjskiego dyplomaty, by po poczynieniu ustępstw w koncesjach złóż eksploatacji Rosji dostał pomoc dla wyprowadzenia Rosji z wojny i przywrócenia ładu w swym państwie. Ale cesarz przeświadczony o swym świętym statusie w świętej Rosji nie ustąpił, nie pozwolił rządzić obcym u siebie. Spotkała go za to kara rewolucji sfinansowanej przez bankierów City i Wall Street, i przejęcia Rosji przez żydokomunę (co opisał Alan Sutton).

 Demokratyczne rządy ludu nie stawiają oporu świętych władców. Dają się sterować.

 Oto dlaczego w naszym świecie należącym do banków słowo demokracja odmieniane jest przez wszystkie przypadki i przy każdej okazji, jak słowo kurra przez pijaka pod wiejskim sklepem. Banki hołubią demokrację, ich słudzy wbijają ją ludziom do głów jako rzekomy aksjomat, nie pozwalają naszym myślom myśleć, że bez niej byłoby lepiej. Im kto mniej samokrytyczny, tym bardziej w to uwierzy.

 AD

gospodarz strony Andrzej Dobrowolski