Prezydent Francji Macron: UE, jeśli nie zostanie szokująco uproszczona, może przestać istnieć za 2 czy 3 lata, z powodu zastoju rozwojowego.

Bóg, Krokodyl i Prawo dla fizyki

lis 7, 2022

 Dla ateistów, którzy wyznają o tzw. światopogląd naukowy (a nie filozofię bez Boga) podjęcie rozważań o powstaniu Wszechświata, „wieloświatach sąsiedzkich” i o tym, co będzie po śmierci cieplnej kosmosu są pułapką światopoglądową. Posłuchajcie.

 Stefan Meyer – którego znów zacytuję – jest popularyzatorem teologii naturalnej, to znaczy poglądu, że w naturze można dostrzec przesłanki wskazujące na istnienie Boga. Jego adwersarzami byli lub są Ryszard Dawkins, Stefan Hawking i Lawrence Krauss, którzy popularyzują ateizm. Kiedy astrofizyka dowiodła, że kosmos nie jest wieczny lecz 13 miliardów lat temu powstał z zerowej objętości, obrońcy ateizmu ruszyli do argumentacji utrzymującej, że mimo wszystko brak jest potrzeby dla przyjęcia hipotezy Boga – Stwórcy. Oto Lawrence Krauss głosi, że przed wielkim wybuchem, gdy nie było Wszechświata, były … prawa fizyki, które … same stworzyły Kosmos.

 Posłuchajmy anegdoty Meyera:

 >> Kilka lat temu udzielałem wywiadu w programie radiowym, którego gospodarz Dennis Prager wspomniał swój wcześniejszy program z Lawrence’em Kraussem. Tematem tamtego wywiadu była książka Kraussa „Wszechświat z niczego”. Gdy doktor Krauss wyjaśnił, dlaczego wierzy w to, że Wszechświat mógł się wyłonić z niczego, Prager spytał go, czy jest w ogóle możliwe otrzymanie czegoś z niczego. Na co Krauss odparł: „Słowo >nic< znaczy dla ludzi wiele różnych rzeczy”.

 „I wtedy odpuściłem” – powiedział mi Prager. <<

 Dziennikarz oceniał wypowiedź astrofizyka na zasadach logiki i ontologii arystotelesowskiej i dlatego słysząc, że „nic to nie jest nic” uznał go za przypadek człowieka, z którym nie warto gadać.

 Spójrzmy jednak na hipotezę Kraussa jak uczniowie kulturoznawcy Mircei Eliadego. Kiedy słyszymy, że mitologia papuaska opowiada, że świat zrodził się z paszczy Pra-Krokodyla opanujmy uśmiech i wysilmy wyobraźnię. Dla łowców z Papui paszcza krokodyla jest nicością, bo Papuas-myśliwy, który w nią wpada, istnieć przestaje. Mit oznacza więc, że świat zrodził się z nicości, a właścicielem ten nicości była istota nadprzyrodzona decydująca o istnieniu materialnym; Pan jego końca, więc zapewne i początku.

 Żeby zrozumieć Kraussa zdefiniujmy pojęcia których używa. Kraussowskie nic to nieobecność materialnego wszechświata natury. Jego nieobecność nie oznacza jednak nieistnienia jakiegokolwiek idealnego Bytu przed-światowego – dla niego są nim „Prawa fizyki”.

 To jest źródłem Wszechświata, siłą stwórczą – rzecze Krauss: „Prawo fizyki”. Cóż, polujący Papuasi mają „Pra-Krokodyla”, niechże Krauss ma „Prawo fizyki”, bo dla wyobraźni naukowca polującego na prawa kierujące naturą są one przeżywane jako alfa i omega istnienia, choć przecież – filozoficznie rzecz biorąc – przed zaistnieniem Wszechświata Idea stwórcza nie była „prawem fizyki”, bo fizis (przyrody) jeszcze nie było i być nie musiało.

 A więc „na początku było Prawo fizyki„. Jakby to powiedzieli starożytni Grecy? „Na początku był Logos”, bo to pojęcie oznacza słowo, regułę, naukę, sens.

( Logos to piękne pojęcie, zhellenizowany żyd Jan użył go żeby opisać spotkanie ze swoim ukochanym Nauczycielem. „Na początku był Logos, /…/ u Teosa był Logos, /…/ a bez Niego nic się nie stało, z tego co się stało…”)

 Tak oto Krauss chcąc zaprzeczyć Bogu jako autorowi stworzenia niewątpliwie niechcący doszedł do istnienia … Idei stwórczej, boskiej – bo z niczego stwarzającej. Jeśli ktoś mu to powie, pewnie nie uwierzy, być może wyobrażając sobie hipotetycznego Stwórcę jako dyktatora na tronie skazującego na śmierć rozdeptane szczypawki i zastrzelone sarenki, i nakazującego wyzyskiwać proletariuszy i bić kobiety, a nie tajemnicze Słowo „co porusza słońce i gwiazdy”. Ale jednak trzeba przyznać mimo wszystko, że jest pożyteczny.

 Myślenie o zaistnieniu Wszechświata, o światach do niego równoległych w zaświecie-wieloświecie, o pozostałości po cieplnej śmierci świata (pamięć idealna przeszłości) to jest dla ateistów „naukowych” wejście w meta-fizykę. Metafizykę z Ideą stwórczą choćby błędnie pojmowaną i bezosobową, ale przecież boską.

 To przejście ze szkoły podstawowej filozofii przyrody do liceum filozofii klasycznej.

 AD

Im bardziej badany układ jest idealny, a nie chaotyczny, tym prawdopodobniejsze jest, że jest dziełem idei, myśli a nie przypadku.

.

gospodarz strony Andrzej Dobrowolski