Tomasz Sommer: Podatkowanie końca świata -link
W przededniu Dnia Wszystkich Świętych dobrym tematem medytacji może być zastanowienie nad manipulacyjnym wykorzystaniem idei końca świata przez wielkich tego świata. Polecamy takie rozważania Tomasza Sommera. Oto link:
/…/ Milenaryzm, czyli pogląd, że z jakichś powodów grozi nam koniec świata w formie absolutnej albo cząstkowej, to oczywiście stale istniejąca w ludzkim mózgu dewiacja racjonalnego myślenia. Całkiem słusznie etyczna doktryna katolicyzmu realnie wyprowadziła milenaryzm w zaświaty, głosząc niemożność sensownego określenia, kiedy koniec świata nadejdzie i argumentując, że jedyna forma przygotowania się do końca świata to indywidualne życie zgodne z zasadami etyki chrześcijańskiej. Nikt chyba wcześniej nie zwrócił uwagi, że w gruncie rzeczy jest to prywatyzacja milenaryzmu wytrącająca z rąk argumenty milenarystycznym kolektywizmom. Okazuje się, że i w przypadku końca świata najważniejsza jest jego prywatyzacja! Milenaryzm nie jest bowiem ideą niewinną i obojętną etycznie – pod pozorem milenaryzmu można walczyć o dominację polityczną oraz kształtować system prawny i podatkowy, a nawet geopolityczny.
Milenaryści, szantażując ludzi wybraną formą końca świata, przekonują przecież, że można ją zatrzymać albo przynajmniej opóźnić bądź złagodzić jej skutki. By tego dokonać, potrzebują jednak władzy i podatkowych pieniędzy. Kolektywistyczni milenaryści klimatyczni głoszący, że „planeta spłonie”, jeśli „czegoś” nie zrobimy „już dziś”, doprowadzili do tego, że „już dziś” płacimy wynikający z takiej ideologii podatek ETS, zaś lada moment (a piszę to w październiku 2025 r.) zaczniemy płacić nową formę ceł o dźwięcznym akronimie CBAM. Jesteśmy także ograniczeni setkami regulacji, zakazów i nakazów, wynikających z tej formy milenarystycznego kolektywizmu, w dodatku, jak w komunizmie, ci którzy z tym milenaryzmem walczą, ogłaszani są wrogami ludu, którzy chcą doprowadzić do przyspieszenia końca świata. /…/
Tomasz Sommer
gospodarz strony Andrzej Dobrowolski